"Wściekł się z tym Strindbergiem, czy jak?", mógłby ktoś zapytać. Wyjaśniam więc: Bynajmniej nie stałem się miłośnikiem skandynawskich dramatów naturalistycznych. Tak się jednak złożyło, że jakiś czas temu wpadł mi w ręce zbiór dramatów zacnego Augusta, wydany notabene ładnych kilkadziesiąt lat temu. Stare książki budzą szacunek, szczególnie, jeśli na co dzień obcuje się z kieszonkową beletrystyką. A że dramaty czyta się szybko, w przeciągu kilku dni zapoznałem się z trzema utworami: Mistrzem Olofem, Ojcem, oraz najlepszą z nich wszystkich Panną Julią.
Napisana w 1888 r. "duodrama" rozgrywa się w najkrótszą noc roku w kuchni wiejskiej posiadłości. Tytułowa szlachcianka i służący Jean prowadzą ze sobą specyficzną grę, która niepostrzeżenie przeistoczy się w konflikt płci i klas, a następnie zaprowadzi bohaterów do tragicznego finału. Ona jest córką szwedzkiego hrabiego, kobietą hardą, lecz niedojrzałą i rozchwianą emocjonalnie. On jest inteligentny i wyrachowany, choć zarazem w pełni świadom swojego nie najlepszego miejsca w szeregu. Od pierwszego aktu widać wzajemną fascynację, ale każdym z nich kierują egoistyczne pobudki — ona poprzez romans ze służącym chce dać wyraz swojej buntowniczej naturze, on poprzez związek z arystokratką chciałby awansować w społecznej hierarchii.
Świetnie napisane dialogi budują narastające napięcie, także, a może przede wszystkim, erotyczne, ale Panna Julia to w żadnym razie nie tylko opowiastka o zakazanej miłości. To także gorzki komentarz do miłości w ogóle (postrzeganej przez pisarza jako środek wiodący do celu) oraz jednocześnie przypowieść o władzy: mężczyzny nad kobietą, szlachty nad plebsem, ojca nad córką. Warto przeczytać, a ja będę jeszcze chciał obejrzeć.
To dobra miejscowość dla turystów i jest tam mnóstwo willi, które wynajmuje się zakochanym parom, a to bardzo intratny proceder — wie pani dlaczego? — bo robi się kontrakt na pół roku, a oni wyjeżdżają po trzech tygodniach. Bo się zdążą pokłócić, naturalnie! Ale czynsz muszą zapłacić mimo to! Po czym wynajmuje się willę na nowo. I tak w kółko, bo miłości nie brakuje — choć nie trwa zbyt długo!
★★★★★☆