08/08/2010

(362) Philosophy of Mind

Czym jest umysł? Czym jest poczucie własnego jestestwa, "siedzenie we własnej głowie"; owa intymna relacja psychologiczna, której każdy doświadcza w odniesieniu do siebie samego — i tylko do siebie samego?

W czasach nowożytnych pierwszym, który poważnie wziął się za bary z zagadnieniem, był Kartezjusz. Zaproponowany dualizm fizycznego ciała i niefizycznego ducha można odnaleźć jeszcze u Platona, ale to właśnie francuski uczony nadał mu nowoczesny i filozoficznie precyzyjny kształt. Z oczywistych powodów jego teoria wydawała się atrakcyjna dla teologów chrześcijańskich, z czasem jednak straciła uznanie w oczach świeckich metafizyków. No bo jak spójnie opisać mechanizm, który pozwalałby na komunikację czegoś niefizycznego z czymś fizycznym? I gdzie właściwie kauzalne połączenie między res extensa i res cogitans ma być umiejscowione? W szyszynce, jak sugerował sam Kartezjusz? Jasne; Renego zdisowała jeszcze za życia księżniczka Elżbieta z Bohemii.


W pierwszej połowie XX wieku w metodologii psychologicznej święcił triumfy behawioryzm. Nakazywał koncentrować naukowe wysiłki na zachowaniu człowieka, studiować je eksperymentalnie i nie zawracać sobie głowy domniemanymi mentalnymi konstruktami. Behawioryzm przesiąknął do filozofii umysłu; jego zwolennicy uważali, że wszelką mentalność należy po prostu identyfikować z zachowaniem. Wszystko fajnie, jeśli chodzi o obiektywizację metody badawczej, ale czym w takim razie jest uczucie bólu zęba? Behawioryści mieli gotową odpowiedź: Ból zęba to trzymanie się za paszczę, jęczenie, przykładanie zimnych kompresów, szukanie dentysty. O żadnym uczuciu bólu nie powinno być mowy, bo uczucie to pojęcie abstrakcyjne i zbędne. Tutaj pojawia się pytanie, czy behawiorystów kiedykolwiek bolały zęby...

Zaciekli ateiści, gdy w dyskusjach wypływa problematyka duszy, zasłaniają się prostym, choć nie prostackim, poglądem: Mentalność człowieka jest w pełni określona zawartością czaszki. Wrażenia zmysłowe, emocje, wspomnienia, myśli i (samo)świadomość nie są niczym innym niż procesami neuronowymi zachodzącymi w mózgu, podobnie jak temperatura nie jest niczym więcej niż ruchem i wibracją materialnych cząsteczek. Na pierwszy rzut oka takie wytłumaczenie brzmi nader przekonująco. Na drugie też. Na trzeci już nie, ponieważ pojawia się kilka kontrargumentów. Przypomnijmy ten historycznie najważniejszy (choć według mnie niekoniecznie najsilniejszy), Putnamowską wieloraką realizację:

Załóżmy, że, tak jak chcą redukcjoniści, określony stan mentalny człowieka, np. strach, da się zidentyfikować z określonym stanem neuronowym. Ten sam stan mentalny powinien być jednak dostępny innym organizmom, powiedzmy ośmiornicom, których układ nerwowy bardzo różni się od ludzkiego. Jak wytłumaczyć, że ośmiornice również się boją? Owszem, określony stan mentalny może być realizowany przez różne stany fizjologiczne różnych systemów nerwowych różnych gatunków biologicznych. Ale w takim razie, co właściwie ma być wspólnym mianownikiem tych różnych stanów? Dlaczego wszystkie realizują analogiczne uczucie? Bez odpowiedzi na to pytanie albo wracamy do punktu wyjścia, albo zakreślamy niezbyt rozległe błędne koło.

Do zmagań z zagadnieniem mentalności można także stosować różnorakie zaawansowane narzędzia: soczewkę funkcjonalizmu, maszynę Turinga*, młoteczek epistemologii. Można tłumaczyć je metodą Ramseya-Lewisa lub anomalnym monizmem Davidsona**. Wszystkie te podejścia, choć niewątpliwie doktoratogenne, oddalają nas od sedna sprawy, o której dobitnie przypomina wpływowy artykuł Thomasa Nagela o jakże przemawiającym do wyobraźni tytule Jak to jest być nietoperzem?. Amerykański filozof podkreśla, że zagadka mentalności polega przede wszystkim na skrajnym subiektywizmie bodźców zmysłowych (tzw. kwaliów) i procesów myślowych. Wracając do pytania wyjściowego: Jak w sposób obiektywny wytłumaczyć subiektywne "siedzenie we własnej głowie"? Możemy wyobrażać sobie jak to jest być nietoperzem — ale nigdy tego nie poczujemy. Uczucie uczucia bycia nietoperzem zarezerwowane jest dla nietoperzy (i ewentualnie Batmana).

Przeczytaliście właśnie Bookrysowy wstęp do filozofii umysłu zainspirowany Philosophy of Mind Jaegwona Kima. Tematyka fascynująca, a sama książka? Nie sposób nie zauważyć u Kima pewnego przegadania i braku precyzji w wyjaśnianiu niektórych spraw. Niektóre rzeczy doczytywałem w Wikipedii czy wręcz w bryku Browna. Byłbym łaskawszy, gdyby nie wcześniejsza lektura A Survey of Metaphysics, który poprzeczkę dla podręczników filozofii analitycznej zawiesza wyżej. Może Lowe powinien też napisać A Survey of Mind?

★★★☆☆☆

__________
* Którą łatwo zamknąć w "chińskim pokoju". Argumentom filozoficznym doprawdy trudno zarzucić małą obrazowość.

** Jako że na tę nazwę można by wyrywać laski, zasługuje ona na krótkie wyjaśnienie: "Monizm", bo według Davidsona mentalność i fizjologię należy postawić po obu stronach znaku równości, ale "anomalny", bo nie da się ich połączyć sztywnymi regułkami. Jeżel brzmi to sprzecznie, odsyłam do Wikipedii tudzież do oryginalnego artykułu.

4 comments:

  1. Dzięki za streszczenie! Ciekawe, a problem "sprowadzania duszy do neuronów" szczególnie mnie interesuje, choć nigdy nie poświęciłem mu dokładniejszych studiów.

    "Ten sam stan mentalny powinien być jednak dostępny innym organizmom" – a właściwie dlaczego?

    Poza tym: lp. "kwalium", prawda? Jeżeli tak, to w l.m.: "kwaliów".

    ReplyDelete
  2. "Dzięki za streszczenie!"
    Bingo! "Streszczenie"! Wczoraj dopadła mnie zaćma umysłowa i brakowało mi taga. Wymyśliłem jakieś "mięso". A chodziło o "streszczenie" właśnie! :) Zaraz zamienię.

    "a właściwie dlaczego?"
    To jest bardzo dobre pytanie. Z ewolucyjnego punktu widzenia podstawowe uczucia, takie jak strach, głód, ból, orgazm itd. powinny być dostępne wszystkim (wyżej rozwiniętym) organizmom, bo są niezbędne dla ich przetrwania, tak jednostkowego jak i gatunkowego. (Co z organizmami prymitywnymi, np. bakteriami? Nie wiem). Bardziej złożone uczucia można by traktować jako (nierzadko skomplikowane) sumy uczuć "prostych", chociaż to problematyczna sprawa.

    Zatrzymując się jednak tylko przy uczuciach podstawowych, pojawia się pytanie, dlaczego np. mój strach ma być "czuty" przeze mnie tak samo jak ośmiorniczy przez ośmiornicę. Ba, dlaczego Borysowy strach ma być kwalium identycznym ze strachem Staszkowym? W końcu nie ma tego jak porównać (co związane jest z jednym z problemów, na które uwagę zwraca Nagel w swoim artykule, tzw. "twardym problemem świadomości").

    Dlatego właśnie argument wielorakiej realizacji nie robi na mnie aż takiego wrażenia. Wolę inny, ten dotyczący transparencji stanów mentalnych i stanów fizjologicznych. Neurochirurg może otworzyć mi czaszkę i w znieczuleniu miejscowym dokonać dokładnych pomiarów impulsów elektrycznych przebiegających przez mój mózg (przynajmniej hipotetycznie). Ale czy będzie wiedział o czym w danej chwili myślę? Nie bardzo. Co prawda ostatnio dokonał się spory postęp w korelowaniu stanów kognitywnych ze stanami pobudzenia określonych części mózgu (Ty mógłbyś chyba powiedzieć coś więcej na ten temat...?), lecz dopóki kompletne odczytywanie myśli z EEG nie będzie możliwe, dopóty należy traktować teorię identyfikującą umysł z mózgiem sceptycznie. Tak sądzę.

    I jeszcze inna sprawa: W pewnym sensie są różne stopnie "identyczności". Owszem, temperatura i ruch cząsteczek to niby jedno i to samo, ale należy też pamiętać, że w termodynamice podstawową rolę odgrywa ta pierwsza, a w teorii kinetycznej — ta druga. W praktyce więc nie da się zupełnie swobodnie żonglować tymi pojęciami. Tak samo może być z umysłem i mózgiem: poniekąd to samo, ale chyba nie aż tak bardzo jak w przypadku kantowskiego kawalera będącego jednocześnie dotychczas nieżonatym mężczyzną. :)

    "Poza tym: lp. "kwalium", prawda? Jeżeli tak, to w l.m.: "kwaliów"."
    Dzięki.

    ReplyDelete
  3. Ale dlaczego właśnie ten sam stan mentalny? Czemu ludzki strach_1 nie miałby być zredukowany do neuronalnej sieci A, zaś ośmiorniczy strach_2 do neuronalnej sieci B? Czy postulat tożsamości stanów mentalnych człowieka i ośmiornicy jest redukcjoniście do czegokolwiek potrzebny?

    Co do odczytywania – EEG daje wyniki ze świetną rozdzielczością czasową (zdaje mi się – nie sprawdzałem – że różnicuje wykres aktywności mózgu na poziomie ułamków sekund), natomiast dostarcza jedynie danych o mózgu jako całości. Poszczególne fragmenty mózgowia można badać, wykorzystując techniki funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI), chociaż tu z kolei nie ma tak dużej dokładności w pomiarze czasu.

    Tak czy inaczej: jeśli umysłu nie można zidentyfikować z mózgiem (z czym się zgadzam), to czym by umysł był, tak ontologicznie?

    PS. Czy mężczyzna żyjący w konkubinacie jest kawalerem? ;)

    ReplyDelete
  4. "Ale dlaczego właśnie ten sam stan mentalny?"
    Początkowo chciano dokonywać redukcji jak najogólniejszej. Dążono do identyfikacji typów stanów mentalnych, nie ich instancji ("tokenów").

    "Czemu ludzki strach_1 nie miałby być zredukowany do neuronalnej sieci A, zaś ośmiorniczy strach_2 do neuronalnej sieci B? Czy postulat tożsamości stanów mentalnych człowieka i ośmiornicy jest redukcjoniście do czegokolwiek potrzebny?"
    Jeżeli redukcjonista jest domenowy, jak David Lewis, to do niczego, owszem. :) Swoją drogą:
    At the same time, the literature now contains challenges to the validity of multiple realizability arguments against reductionism and identity theory. (...) The fate of nothing less than one of the most influential arguments in late-20th century analytic philosophy hangs in the balance. (SEP)

    Mózg FTW? :)


    "EEG a fMRI"
    Racja, racja, dzięki za przypomnienie. A o dokładności pomiaru czasu nawet nie wiedziałem.

    "Tak czy inaczej: jeśli umysłu nie można zidentyfikować z mózgiem (z czym się zgadzam), to czym by umysł był, tak ontologicznie?"
    Są chyba dwie alternatywne opcje:
    - anomalny monizm Donaldsona (umysł jest mózgiem w sensie substancjalnym, ale mimo tego pomiędzy właściwościami umysłowe a właściwościami neuronowymi nie ma ścisłych związków nomologicznych)
    - emergentyzm (umysł jest mózgiem w sensie substancjalnym, ale właściwości umysłowe wyłaniają się z właściwości neuronowych w sposób nieredukowalny, tak jak właściwość temperatury wyłania się z właściwości prędkości wielu cząsteczek gazu)


    "PS. Czy mężczyzna żyjący w konkubinacie jest kawalerem? ;)"
    Przede wszystkim jest grzesznikiem i bezbożnikiem!

    ReplyDelete

Note: only a member of this blog may post a comment.