Z najnowszą powieścią Sapkowskiego zarówno czytelnicy jak i krytycy obeszli się bezwzględnie, myląc chyba Żmiję z tytułową gadziną (z nielicznymi wyjątkami). Choć AS polskiej fantastyki kazał czekać na swoją kolejną książkę ponad trzy lata, nie tylko przeszła ona bez większego echa, ale otrzymała też fatalne wręcz noty. Niesłusznie. Żmija co prawda nie jest ani powrotem do sagi wiedźmińskiej (jeszcze by tego brakowało...), ani pierwszym tomem nowego epickiego cyklu, lecz książki należy przecież oceniać takimi, jakie są, a nie osądzać za to, czym nie są.
Owszem, Żmiji bliżej do długiego opowiadania niż do powieści, choć niżej podpisany nie uznaje tego za wadę. Protagonistą jest tutaj Paweł Lewart, praporszczyk wojsk radzieckich interweniujących w Afganistanie w latach osiemdziesiątych. Historia rozpoczyna się trzęsieniem ziemi o wyglądzie obdartych i brodatych mudżahedinów szturmujących przydrożny posterunek obsadzony przez Sowietów. Potyczkę na broń maszynową i granaty Sapkowski przedstawia na kilkunastu stronach z typową dla siebie werwą, przypominając, że trudno stawać z nim w szranki, gdy przychodzi do opisów wszelakich walk i starć. Pisarz nie byłby jednak sobą, gdyby z afgańskim piachem i zapachem prochu wkrótce nie zaczęła mieszać się magia. Sam Lewart, nie bez powodu zresztą, staje się oto ogniwem między dwoma światami...
Żmija wciąga. Co ważniejsze, nie rozczarowuje jako czytadło; ani rozwlekłością środkowych partii, ani nieumiejętnym zakończeniem. Lektury nie starcza jednak na długo, książka jako taka ma bez wątpienia mniejsze ambicje literackie niż poprzednie dokonania Sapkowskiego (jednakże widać, że autor ponownie odrobił lekcje przed pisaniem). Zastanawiające jest, że w swojej fantastycznej twórczości Sapkowski nieustannie przesuwa się "do przodu". Wiedźmin był typową fantasy osadzoną w Nibylandii, Trylogia husycka — fantasy historyczną, natomiast Żmija to już fantasy współczesne należące do podgatunku "Jednorożce w ogrodzie" (stosując klasyfikację samego Sapkowskiego zaproponowaną w Rękopisie znalezionym w smoczej jaskini). Co będzie następne? Może technofantasy a'la Ruch Generała?
Ja wolałbym chyba pierwszy tom spaceoperowej trylogii o zemście pt. Battle dust.
★★★★☆☆